Historie nieznane, Grzybowo – Gribowdorf

Nieustannie wracam myślami do tych chwil. Bajkowy krajobraz wypełnia zmienną substancją tworzywo snu. Karmię nią umysł. Ten sen jest piękny, subtelny. Koi zmysły. Powidoki Grzybowa wyłaniają się z wnętrza marzeń sennych i epatują urokiem szerokich plaż, piaszczystych wydm oraz unoszących się na wietrze mew. Ptaki szybują w stronę lądu, w rytm piętrzących się wód Bałtyku. 

Języki fal uderzają o brzeg i gładzą piasek. Szum symfonią niskich tonów nabiera rozpędu i rozbija się głośnym hukiem. To muzyka fal. To rytm bycia tu i teraz – w objęciach natury. 

Czerwień tarczy Słońca zatapia się w widnokręgu. Schodząc coraz niżej i niżej, opatula półmrokiem mnie samego, stojącego na brzegu. Stopy raz za razem muska wodny szal. Czuję chłód Bałtyku. Czuję ciepło zanikającego Słońca … czy to sen? Nie – to rzeczywistość … jestem tu i patrzę na zachód Słońca w Grzybowie. Jego powidoki odbijają na duszy wieczny obraz ukuty ze słów. Słów zrodzonych tą jedną, jedyną chwilą. Wieczną i trwałą.

Wciąż czuję zapach sosnowego, przywydmowego lasu. Czuję powiew żywicznego morza, pełnego jantaru. Wciąż czuję na stopach sypki, złoty piasek. I ciągle słyszę nawoływania mew. Będę tak stał i patrzył na ów zachód Słońca zawsze, nawet kiedy mnie już tu nie będzie. Czuć będę całym sobą morską bryzę tego miejsca.

 Oczami duszy spoglądać będę na grzybowskie powidoki. Na te senne morze widziadeł. Były tu! Widziałem je … przemykały po zachodzie Słońca. Opatulone w mgłę. W zaśpiewie mew, sunęły nisko przy ziemi. Szukały jantaru. W tańcu pozachodnich gwiazd błyszczały, jak najwspanialszy bursztyn wśród nastałej nocy. I wciąż śpiewały … o morzu, o żeglarzach i o niepojętych dla nich lądach ludzkich trosk.

Zatoka Grzybowska, Taniec Widziadeł, 1883 r.

noclegi nad morzem

Apartament Latarnik – nocleg w bliskości morza